środa, 3 marca 2021

„…ten talent, to złoto dane mi od Boga” - Ella Brochwicz Potkańska

 c.d.    

Na Dzień Kobiet... o dwóch artystkach z Diecezji Sandomierskiej, o których pamięć przetrwała dzięki pasji kolekcjonerskiej ks. Jana Wiśniewskiego.


W jednym z listów napisanych do ks. Jana Wiśniewskiego w 1925 r. wspomina, że kiedy po 1915 r.  pozwolono im wrócić do Potworowa zastali tam tylko „pustkę i ruiny. Wszystko zniszczone, potłuczone, rozbite, podarte lub skradzione”. Prawdopodobnie od ok. 1925 r. mieszkała we wsi Pobiedna, przyległej do Nowego Miasta nad Pilicą w „maleńkiej chatce słomą krytej”. W liście do ks. Jana Wiśniewskiego czytamy, że w 1925 r. zamierzała przenieść się do Przysuchy: „Szanowny Ksiądz Proboszcz wie, przodkowie moi służyli Bogu i Ojczyźnie, szczycić się mogę z takiego rodu, nie dlatego, że to byli wielcy i bogaci, ale z tego że byli szlachetni i dobro czyniący, a ja dziś biedna, ostatnia latorośl […] Przeżyłam szeregi dni bez kawałka chleba. W mrozy trzaskające, kiedy dubeltowe okna w mieszkaniu zakute mrozem były, nie posiadałam łupki drzewa. […] Przekonana jestem, że żywiej mój los go zainteresuje, a czując Jego życzliwość ośmielam się tu skreślić prośbę: Proszę bardzo wybadać, czy dla mnie nie byłoby korzystnie przenieść się do Przysuchy? Zapewne Panią Dembińską z Przysuchy ksiądz proboszcz zna. […] Dziedziczka by mi co może wynajęła lub puściła w dzierżawę, słyszałam że ma być bardzo dobra. Pamiętam w Przysusze domek otoczony sztachetami […] Mam krówkę, jeszcze z Potworowa i tegoroczną jałóweczkę, zatem mikroskopijne gospodarstwo, w którem się tak miłuję. W takich warunkach jak moje zrozumiałam, że pędzel sam to za wątła podpora do życia. Kawałeczek ziemi tak wielką byłby mi pomocą. Może w Przysusze lekcje by się jakie trafiły francuskiego lub rysunku uczniowskiego z progimnazjum. W Nowym Mieście nie ma na to popytu”. Nie wiadomo, czy przeniosła się do Przysuchy, bowiem list napisany do księdza J. Wiśniewskiego w 1935 r. datowany jest jeszcze w Pobiednej. Pod koniec życia Ellą Potkańską opiekowały się siostry Służki Najświętszej Marii Panny Niepokalanej z Nowego Miasta nad Pilicą, gdzie artystka zmarła w 1955 r. 


 W spuściźnie ks. Jana Wiśniewskiego zachowały się również rysunki sandomierzanki Leontyny Łączyńskiej herbu Kościesza (ok. 1830 - 1911), która w Słowniku Artystów Polskich określona jest jako rzeźbiarka. Była córką Rafała Edwarda Łączyńskiego herbu Kościesza i Kamili Biernackiej herbu Poraj, żoną Antoniego Skarbka Kruszewskiego (ok. 1820-1903), siostrą Eweliny Łączyńskiej Reyskiej. Wiadomo, że w 1866 r. wystawiła w Towarzystwie Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie medalion gipsowy przedstawiający Stefana Ronkiera. Medalion portretowy z gipsu jej autorstwa znajduje się także w zbiorach Muzeum Diecezjalnego, został ofiarowany przez ks. J. Wiśniewskiego. Rysunki z kolekcji ks. J. Wiśniewskiego powstały w latach 1850-1860. Zbiór zatytułowany „Obywatele Ziemi Sandomierskiej w rysunkach Leontyny Łączyńskiej” obejmuje ponad 50 szybkich szkiców o zacięciu satyrycznym, dokumentujących życie towarzyskie ziemiaństwa i mieszczan z okolic Sandomierza, Koprzywnicy i Sulisławic. 








Bal w Sandomierskiem, 1857 r.

Za niezwykle cenne uznać należy odnalezienie wśród nich rysunku przedstawiającego Halinę, córkę Piotra z Krępy, ukazanej w momencie wprowadzenia Tatarów do lochu Piszczele w Sandomierzu. 




W dziewiętnastowiecznym Sandomierzu znane było podanie o Halinie. Najstarsza redakcja tej legendy zamieszczona jest w książce J. N. Chądzyńskiego Wspomnienia sandomierskie i opis miasta Sandomierza, który napisał iż legendę przytacza „z ustnych podań, za rzeczywistością których nie ręczę”. O Halinie pisał także w XIX w. sandomierski duchowny ks. Apolinary Knothe. Rysunek Leontyny Łączyńskiej ukazujący Halinę z uniesioną wysoko ręką trzymającą zapaloną pochodnię może przywoływać romantyczne wyobrażenia Polonii. W świadomości Polaków, którym przyszło żyć w niewoli, emocjonalny gest Haliny stał się nie tylko symbolem ocalenia Sandomierza, ale także alegorycznym przedstawieniem dążeń Polaków do wolności. W Poczcie świętych polskich z 1862 r. Piotr z Krępy przedstawiony jest jako osoba błogosławiona. Leontyna Łączyńska w blasku aureoli ukazała także jego córkę Halinę.

Opracowała dr Urszula Stępień